Akt I, Scena II

Ogród. – Lipowe aleje krzyżują się w różne strony – wśród drzew widać dóm opuszczony z wybitemi oknami... Jesień – liście opadają – wietrzno... KORDIAN i LAURA zsiadają z koni, przy których GRZEGORZ zostaje, i wchodzą do alei... Długo nic do siebie nie mówią.

LAURA
z uśmiechem napół szyderczym

Czemu Kordian tak smutny?

Kordian patrzy na nią oczyma zamglonemi – i milczy.

Znalazłam dziś rano
W imionniku wierszami kartę zapisaną,
Poznałam rękę, pióro – o! nie, raczéj duszę...

Kordian zarumieniony schyla się ku ziemi.

Czemu się pan mój schyla?


KORDIAN

Odmiatam i kruszę
Gałązki, ciernie, chwasty spod stóp twoich, pani. –
Cierń, co mi zrani rękę, nikogo nie zrani!


LAURA

Kordian zapomniał, że ma matkę, matkę wdowę.
Cóż to? Kordian brwi zmarszczył, chmurzy się, rumieni?


KORDIAN

Zapytaj się drzew, pani, dlaczego w jesieni
Szronem dotknięte, noszą liście purpurowe?
To tajemnica szronu...


LAURA

Usiądźmy w alei.
Któż z nas pierwszy obaczy gwiazdę dobrze znaną?...


KORDIAN

Nie ujrzę jéj, jeżeli to gwiazda nadziei!...


LAURA

A jeśli gwiazda wspomnień?


KORDIAN

O! dla mnie za rano
Na bladą gwiazdę wspomnień!...


LAURA

Gdzież gwiazda Kordiana?

Kordian wznosi oczy na twarz Laury i odwraca się.

Jak się nazywa?


KORDIAN

Przyszłość.


LAURA
z uśmiechem

W któréj stronie nieba?


KORDIAN

O! nie wiem! nie wiem – jest to gwiazda obłąkana,
Co dnia ją trzeba tracić, co dnia szukać trzeba...


LAURA

Kordian ma piękną przyszłość, talenta, zdolności...


KORDIAN

Tak, gdy mię spalą męczarnie,
To będę świecił ludziom próchnem moich kości.
Talenta, są to w ręku szalonych latarnie,
Ze światłem idą prosto topić się do rzeki.
Lepiéj światło zagasić, i zamknąć powieki,
Albo kupić rozsądku, zimnych wyobrażeń,
Zapłacić za ten towar całym skarbem marzeń...


LAURA

Jaki dziś Kordian gorzki?

Usiada na ławce darniowéj – Kordian u nóg jéj się kładzie i mówi patrząc na niebo.


KORDIAN

Czarowna natura!
Jak koń Apokalipsy szara leci chmura
Jesiennym gnana wiatrem; a w chmurze myśl gromu
Omdlała zimnem, iskry wydobyć nie może;
Więc co ma w łonie gniewu, nie powie nikomu?
I przepłynie nad światem... Z gromem myśli złożę,
Niechaj płyną nad światem zimne i bez głosu...

Zrywa kwiat – i obraca się z uśmiechem do Laury.

Pani, weź tę gałązkę purpurową wrzosu,
Ale jéj nie otrząsaj ze szronu brylanta...

Zamyślony patrzy na niebo.

Pani – patrz tam na niebo... oto duchy Danta.
Tam się na starém drzewie wichrzy szpaków stado,
Zaleciały przelotem i do snu się kładą,
Wiatr przez noc będzie liście zbijał – one prześnią
Noc całą, drzew ginących kołysane pieśnią;
Anioł przeczucia spiącym wskaże lotu szlaki,
A gdy się zbudzą, drzewo powie...: Lećcie, ptaki.
Nie mam już dla was liści, jam się zestarzało
Przez noc, kiedyście spały...


LAURA

Cóż stąd za nauka ?...


KORDIAN

Cha! cha! nauka smutku, że drzewo nie spało,
A ptaki spały...


LAURA

Kordian, co przyszłości szuka,
Powinien spać jak ptaki...


KORDIAN

Gdzież anioł przeczucia?
Czy przyjdzie? poprowadzi? Więc myśli i czucia
Trzeba skąpca przykładem na lata rozłożyć,
I nigdy zmysłów w jednéj nie utracić burzy.
Trzeba się dziś zwyciężyć, aby jutra dożyć.
Dziwna ciekawość życia prowadzi w podróży,
A za ciekawość trzeba nieszczęściami płacić,
I nigdy zmysłów w jednéj burzy nie utracić...

gwałtownie

Jam je utracił! Boże! zmiłuj się nade mną!


LAURA

Kordianie!...

Kordian milczy.

Czas powracać, już wietrzno i ciemno...


KORDIAN

O! pani, zostań jeszcze...


LAURA

Więc pan mi przyrzeka,
Że będzie spokojniejszy?


KORDIAN
z obłąkaniem

Tak...


LAURA

Przyszłość daleka,
Póki jesteśmy młodzi, wszystko jest przed nami...


KORDIAN
zamyślony patrząc na niebo

Ciemny się błękit nieba wyświeca za mgłami,
Ach księżyc! patrz tam, pani! księżyc srebrny, pełny
Stanął i patrzy na nas; chmur srebrzyste wełny
Spadły nań – leci, jakby wyrywał się z chmury;
Teraz go na pół gałąź rozcina spróchniała,
Teraz śród czarnych liści krąg chowa ponury...
Pani! gdy kiedyś! kiedyś! twarz księżyca biała
Błyśnie wśród chmur lecących na jesienném niebie;
Będziesz mój cień natrętny odpędzać od siebie.

po chwili

Bóg, promień duszy wcielił w nieskończone twory,
Dusza się rozprysnęła na uczuć kolory,
Z których pięć, wzięło zmysły cielesne za sługi,
Inne zagasły w nicość... ale jest świat drugi!
Tam z uczuć razem zlanych wstanie anioł biały,
Mniejszy może niż człowiek, atom, środek koła
Rozpryśnionych promieni; ale jasny cały,
I plam ludzkich nie będzie na sercu anioła.
Nieskończoności zmysłem dusza się pomnoży,
Bóg aniołowi oczy na przyszłość otworzy,
Aż przestanie zaglądać w ciemną wspomnień trumnę.
Bóg mu pod nogi światła wywróci kolumnę,
Po niéj gwiazd mirijady zapali i słońca;
Anioł je przejrzy wzrokiem nadziei do końca,
I do gwiazdy podobny, będzie w przyszłość płynął...
O! duch mój chce się wyrwać! już pióra rozwinął.
Dusza z ust zapalonych leci w błękit nieba...

Opuszcza ręce i z rozpaczą:

Na jednego anioła dwóch dusz ziemskich trzeba!...


LAURA

Źle, jeśli się pan będzie marzeniem zapalał,
Prawdziwie nie pojmuję, co mu jest?


KORDIAN
ze wzgardą

Oszalał...

Laura odchodzi ku drzwióm ogrodu, siada na koń... i odjeżdża z Grzegorzem. Kordian zostaje sam w ogrodzie nieruchomy.


KORDIAN
sam

Światła nocy błyskają na nieba szafirze,
Myśl zbłąkana w błękity niebieskie upadła,
Oto ją gwiazdy w kręgi porywają chyże,
I kręcą, aż zmęczona, posępna, pobladła,
Powróci z tańcu niebios, w nudne serce moje...
Czekam – nad otchłaniami niebieskiemi stoję,
Zalękniony o myśli, w gwiazd tonące wirze.
Gwiazdy! wy gdzieś lecicie jak żurawi stada!
Gwiazdy! polecę z wami po niebios szafirze!

Dobywa pistoletu.

Nabity – niechaj krzemień na żelazo pada...
Ból, chwila jedna, ciemno – potém jasność błyśnie.
Lecz jeśli nie zaświeci nic?... i ból przeminie?
Jeśli się wszystko z chwilą boleści rozpryśnie?
A potém ciemność... potém nawet ciemność ginie,
Nic – nic – i sobie nawet nie powiem samemu,
Że nic nié ma – i Boga nie zapytam, czemu
Nic nié ma?... Ha! więc będę zwyciężony niczém?...
Śmierć patrzy w oczy moje dwustronném obliczem,
Jak niebo nad głowami i odbite w wodzie...
Prawda, lub omamienie – lecz wybierać trudno,
Gdzie nie można zrozumieć...

Przykłada broń do czoła...

Nie... nie w tym ogrodzie.
Znajdę śród lasów łąkę kwietną i odludną.

Wychodzi z ogrodu.